Jestem krakowianinem. Jak zdecydowana większość krakowian, kocham nasze miasto. Zależy mi, żeby Kraków był prawdziwą europejską metropolią. By jego ulice były jak ulice najpiękniejszych miast Europy, a nie pełne dziur i tłoczne, jak obecnie.
Kraków jest stolicą polskiej kultury. Ma ponadto ogromne atuty, które jednak nie są wykorzystywane. Myślę np. o zewnętrznej infrastrukturze komunikacyjnej. Mamy jedno z najlepszych w Polsce lotnisk, autostradę i część obwodnicy, mamy wreszcie dobre połączenie kolejowe z Warszawą, co jest ważne dla ludzi biznesu. To wszystko powinno od dawna przyciągać poważnych inwestorów i pobudzać rozwój miasta. Tymczasem tak się nie dzieje.Dlaczego dotychczasowe władze Krakowa nie wykorzystały tych atutów?
Wychowałem się w Krakowie i znam miasto nie z okien służbowej limuzyny, lecz z okien autobusu, tramwaju i samochodu. Mieszkałem w różnych dzielnicach. Najpierw z rodzicami 'na miasteczku studenckim,' gdy byli asystentami na jednej z krakowskich uczelni. Potem na Białym Prądniku, który wówczas, w 1981 r. był osiedlem peryferyjnym. Pamiętam, jak przez błoto brnąłem do przystanku autobusowego... Potem mieszkałem nad Wisłą, na Józefińskiej, więc problemy Podgórza też nie są mi obce. W 2001 r. wróciłem na Prądnik i borykam się z problemami, z którymi borykają się dziś krakowianie: z brakiem miejsc parkingowych, z korkami, które utrudniają dojazd do pracy i powodują, że w mieście nie żyje się tak wygodnie, jak powinno.
Kraków zasługuje na to, by dokonać tu zmian na lepsze. To moje przesłanie jako kandydata na prezydenta i to będzie główny cel mojej prezydentury. Dlatego w czasie kampanii będę przede wszystkim spotykać się z mieszkańcami. Prezydent, wybrany w wyborach powszechnych, właśnie od nich otrzymuje kredyt zaufania. To zobowiązujące, dlatego kandydat powinien się spotykać z mieszkańcami, a później jako prezydent utrzymywać z nimi stały kontakt, by pełniąc urząd nie odrywał się od rzeczywistości, ale dostrzegał to, o czym ludzie mówią i czego potrzebują, aby patrzył na miasto także ich oczyma.
Taka będzie moja kampania i jeżeli zostanę wybrany - prezydentura. Mam nadzieję, że krakowianie mi zaufają. Miastu potrzebny jest prezydent dynamiczny, energiczny i wolny od uwikłań w rozmaite interesy. Miałem okazję w ciągu ostatnich lat obserwować rozwój wielu miast, nie tylko w Polsce, ale i na świecie. Wiem, że można wiele zrobić dla Krakowa, że krakowianom może się żyć zdecydowanie lepiej, wygodniej. I nie trzeba do tego gigantycznych środków. Trzeba nowego spojrzenia, energii i zaangażowania. Przede wszystkim trzeba naprawdę chcieć.
Kraków jest stolicą polskiej kultury. Ma ponadto ogromne atuty, które jednak nie są wykorzystywane. Myślę np. o zewnętrznej infrastrukturze komunikacyjnej. Mamy jedno z najlepszych w Polsce lotnisk, autostradę i część obwodnicy, mamy wreszcie dobre połączenie kolejowe z Warszawą, co jest ważne dla ludzi biznesu. To wszystko powinno od dawna przyciągać poważnych inwestorów i pobudzać rozwój miasta. Tymczasem tak się nie dzieje.Dlaczego dotychczasowe władze Krakowa nie wykorzystały tych atutów?
Wychowałem się w Krakowie i znam miasto nie z okien służbowej limuzyny, lecz z okien autobusu, tramwaju i samochodu. Mieszkałem w różnych dzielnicach. Najpierw z rodzicami 'na miasteczku studenckim,' gdy byli asystentami na jednej z krakowskich uczelni. Potem na Białym Prądniku, który wówczas, w 1981 r. był osiedlem peryferyjnym. Pamiętam, jak przez błoto brnąłem do przystanku autobusowego... Potem mieszkałem nad Wisłą, na Józefińskiej, więc problemy Podgórza też nie są mi obce. W 2001 r. wróciłem na Prądnik i borykam się z problemami, z którymi borykają się dziś krakowianie: z brakiem miejsc parkingowych, z korkami, które utrudniają dojazd do pracy i powodują, że w mieście nie żyje się tak wygodnie, jak powinno.
Kraków zasługuje na to, by dokonać tu zmian na lepsze. To moje przesłanie jako kandydata na prezydenta i to będzie główny cel mojej prezydentury. Dlatego w czasie kampanii będę przede wszystkim spotykać się z mieszkańcami. Prezydent, wybrany w wyborach powszechnych, właśnie od nich otrzymuje kredyt zaufania. To zobowiązujące, dlatego kandydat powinien się spotykać z mieszkańcami, a później jako prezydent utrzymywać z nimi stały kontakt, by pełniąc urząd nie odrywał się od rzeczywistości, ale dostrzegał to, o czym ludzie mówią i czego potrzebują, aby patrzył na miasto także ich oczyma.
Taka będzie moja kampania i jeżeli zostanę wybrany - prezydentura. Mam nadzieję, że krakowianie mi zaufają. Miastu potrzebny jest prezydent dynamiczny, energiczny i wolny od uwikłań w rozmaite interesy. Miałem okazję w ciągu ostatnich lat obserwować rozwój wielu miast, nie tylko w Polsce, ale i na świecie. Wiem, że można wiele zrobić dla Krakowa, że krakowianom może się żyć zdecydowanie lepiej, wygodniej. I nie trzeba do tego gigantycznych środków. Trzeba nowego spojrzenia, energii i zaangażowania. Przede wszystkim trzeba naprawdę chcieć.
Komentarze